Pranamat zobaczyłam na jednym z kont na IG, u dziewczyny której opinii bardzo ufam. Przyznam, że cena zbiła mnie z nóg, zapytałam sama siebie "za co?". Ale przy okazji promocji zaryzykowałam, kupiłam zestaw (dużą matę i poduszkę) i... przepadłam.
Pierwszych kilka użyć było drogą przez mękę, nie umiałam się ułożyć, a ból był bardzo dojmujący. Jednak z każdym użyciem, komfort się poprawiał i, choć sam moment położenia się na macie, wciąż nie jest przyjemnością, to ta chwila "cierpienia" warta jest efektów, jakie mata daje.
Przede wszystkim genialnie się sprawdza na eliminowanie bólów głowy, spowodowanych spięciem mięśni - koszt pracy siedzącej przy komputerze. Po kilku minutach ulga jest wprost niesamowita.
Pomaga mi również na bóle kolan, spowodowane z kolei spięciem mięśni łydek. Teraz mogę jej już używać kilka razy w tygodniu i ból kolan odchodzi w niepamięć.
Pomaga także mojemu mężowi na bóle pleców - ulga jest praktycznie natychmiastowa, a także na bolące czasami pośladki ;)
W planach mam wypróbować masaż stóp, ale wciąż brak mi odwagi...
Pokochałam tę matę tak bardzo, że każdemu ją polecam (jestem nieformalną ambasadorką marki ;)), kupiłam nawet zestaw tacie na święta i bardzo go sobie chwali. Sama mam już większy komplet, włącznie ze słodkim żółwikiem i byczkiem - są absolutnie urocze. A moja przyjaciółka dostała ode mnie słodkie serduszko, by przynosiło jej ulgę w migrenach.
Na koniec dodam jeszcze, że miała okazję wypróbować także inne maty i nie ma czego porównywać. Zabrzmi to jak hasło reklamowe, ale mówię to z pełną odpowiedzialnością - Pranamat jest warta każdej złotówki!