O Pranamat usłyszałam najpierw od dwóch wspaniałych kobiet, które są moimi szefowymi. Oczywiście chciałam kupić od razu, ale cena...mąż ostudził mój zapał...taki wydatek przy małym dziecku. Był foch. Cały rok przed tą sytuacją jeszcze kontynuowałam rehabilitację odcinka lędźwiowo-krzyżowego kręgosłupa, z którym często mam problemy - miałam poprzerywane przestrzenie miedzykręgowe (po rehabilitacji wraca wszystko do normy, ale trzy lata temu na rehabilitację rocznie wydałam ponad 7 tysięcy zł...). Generalnie jestem też pracoholiczką i pedantką - nie odpoczywam, dopóki w domu wszystko nie błyszczy. Co oczywiście skutkuje notorycznie bólami pleców i mimo ćwiczeń wzmacniających przeciążeniami na co dzień, które bywają bardzo bolesne. W tym roku po raz kolejny nie tylko pewnie przez przebyty covid, ale i na pewno pracę zdalną miałam kolejne niefortunne zdarzenie - byłam nawet zaraz u mojego fizjoterapeuty, ale cudów od razu nie ma - nastawił, zalecił plik ćwiczeń i walcz kobieto - a do tego pracuj zdalnie, jak nie jesteś w stanie wytrzymać nawet pół godziny siedzenia. I stał się cud - mój mąż widząc jak po raz kolejny się męczę, nic nie mówiąc zamówił mi mój wymarzony zestaw, oczywiście czarny 🙂 dotarł do mnie w poniedziałek, pamiętam jak dziś, u mnie kurier bywa z reguły po 9 rano. Otwieram, patrzę, kłuje jak diabli, piszę do szefowej - słuchaj mam już ją, jak to używać? O 11 usiadłam na macie, a poduszkę miałam pod odcinkiem piersiowym - kilka poprzednich dni nie byłam w stanie siedzieć dłużej niż kilkanaście minut i musiałam się położyć, a tu niespodzianka. Oczywiście schodziłam w międzyczasie, ale przesiedziałam na niej do końca dnia. Nazajutrz rano - ból przy wstawaniu był o wiele mniejszy, ponownie tym razem od samego rana wytrzymałam na niej cały dzień siedząc. Następnego dnia rano nie wierzyłam - nie bolało mnie już zupełnie nic. Bez problemu i bólu byłam w stanie wykonać ćwiczenia wzmacniające, ale też normalnie poruszać się i pracować. I tak Pranamat Eco stał